gdzie jest Vickers?

Rok temu lokalna prasa poinformowała o poszukiwaniach i odkryciu wraka czołgu Vickers w podbocheńskich Dołuszycach. Informacja była z gatunku sensacji, jakie serwują nam wielkonakładowe tabloidy i podobnie jak inne „sensacje” okazała się nieprawdziwa. Autor brał udział w poszukiwaniach i z perspektywy czasu chciałby podzielić się refleksjami i zachęcić do poszukiwań legendarnego „Vickersa”
uploaded_img/czołg.JPG

Gdzie jest Vickers?

Czołgi Vickers mark E pojawiły się w Wojsku Polskim w latach 1932-1933 w ilości 38 sztuk. Zaletami pojazdu stawiającymi go ówcześnie w rzędzie najnowocześniejszych konstrukcji, była stosunkowo duża pewność eksploatacji, zawieszenie zapewniające dość dużą płynność jazdy oraz mechanizm gąsienicowy z lekkimi ogniwami szkieletowymi o trwałości ok. 4800 km przebiegu, co na owe czasy było rewelacją. Wersja jednowieżowa posiadała armatę 47 mm i karabin maszynowy. Czołg kosztował 180000 zł ( dla porównania samolot P-11c-70000 zł, karabin Mauser- 214 zł).
2 Batalion Pancerny z Żurawicy miał na wyposażeniu 21 czołgów. 13 sierpnia 1939 roku zmobilizował dla 10 Brygady Kawalerii płk Stanisława Maczka, 121 samodzielną kompanię czołgów lekkich Vickers (dowódca por. Stanisław Rączkowski).Na wyposażeniu kompanii było 16 czołgów (10 jednowieżowych i 6 dwuwieżowych), 8 samochodów ciężarowych, samochód osobowy, terenowe samochody półgąsienicowe i motocykle. Skierowana została transportem kolejowym do rejonu koncentracji Brygady w okolicach Krakowa, gdzie dotarła 15.08.1939 . W pierwszym tygodniu II wojny światowej kompania walczyła w Beskidach: 3 września spod Krzeszowa w kierunku Skomielnej dwukrotnie i z powodzeniem kontratakowała piechotę niemieckiej 2 Dywizji Pancernej. Ludwik Ferenstein w swej książce „Czarny naramiennik” pisze: „...po drodze spotykam nasze czołgi. Posuwają się wolno pod górę ku przodowi, w kierunku południowym. Mijają baterię, która strzela do Niemców z niezwykłą zaciętością... Pociski naszej artylerii hamują posuwanie się Niemców... Teraz wypadły z ukrycia nasze Vickersy. Suną przed siebie i rozwijają się na boki, siejąc ogniem...” Następnego dnia pod Kasiną Wielką, razem z 24 Pułkiem Ułanów znowu powstrzymała napór niemieckiej 4 Dywizji Lekkiej tracąc dwa czołgi. 5 września pod Wiśniową kontratakowała z 24 puł., odtwarzając przedni skraj obrony i po raz drugi w godzinach popołudniowych – w celu zabezpieczenia lewego skrzydła obrony. Wreszcie 6 września zawitały czołgi na ziemię bocheńską. Płk Maczek skierował Vickersy do odwodu brygady w Kopalińskim lesie i Dołuszycach. W lesie odpoczywały oddziały 10 Pułku Strzelców Konnych, bateria haubic 100 mm, czołgi i tabory Brygady. 24 Pułk Ułanów usadowiony w Leszczynie od rana walczył z niemiecką 3 Dywizją Górską W godzinach południowych wytworzyła się krytyczna sytuacja na zachód od Nowego Wiśnicza. Kierunek na zachód od Wiśnicza słabo chroniony przez bataliony KOP-u ppłk Wójcika był atakowany przez szpicę pancerną 2 Dywizji Pancernej. Pisze o tym gen. bryg. Franciszek Skibiński na łamach Wojskowego Przeglądu Historycznego: „Około południa czołgi nieprzyjacielskie przedarły się poprzez luźne ugrupowania jednostek broniących skraju lasów na zachód od Wiśnicza i zjawiły się w lesie – tuż na północny zachód od miasteczka. Zostały wyrzucone stamtąd kontratakiem kompani Vickersów”
Historyk Armii „Kraków” W. Steblik pisze: „...południowa grupa czołgów nacierała szerokim frontem wzdłuż osi: Podolany, Sobolów, Wiśnicz Nowy na oddziały 1 brygady górskiej KOP i 10 brygady kawalerii, z głównym wysiłkiem na lasy między Bochnią a Wiśniczem. Około południa 1 brygada górska postępując za wycofującymi się grupkami strzelców dotarła aż do lasu, na północ od Wiśnicza Nowego. Wprawdzie 10 BK ogniem artylerii i kontratakiem kompani czołgów Vickers odparła natarcie i następnie przesunęła 10 pułk strzelców konnych z Kopalin do obrony z dwóch stron zagrożonego Wiśnicza... To jednak połączenie taktyczne między Bochnią a Wiśniczem groziło lada chwila zerwaniem.”
Autorzy opracowań zgodnie podają, że podczas kontrataku kompania straciła jeden czołg. Kontratak został wyprowadzony z Kopalin w kierunku Leszczyny i w tym pasie terenu został zniszczony czołg .
8 marca 2007 roku przy współdziałaniu Urzędu Miasta Bochni, Muzeum w Bochni, twórców programu telewizyjnego „Było nie minęło”, koparki pana Kazimierza Gołdasa i wąskiej grupy miłośników historii militarnej przystąpiono do akcji poszukiwawczej mającej na celu wydobycie Vickersa.
Moim zdaniem miejsce poszukiwań było zbyt oddalone od terenu wrześniowej walki. Według niektórych świadków pojazd ze 1939 roku -prawdopodobnie tankietka - ugrzązł w terenie około 500 metrów na zachód od rejonu poszukiwań! O pojeździe wielkości Vickersa nie było mowy, ponieważ świadkowie podkreślali niewielki rozmiar wraka(porównywalny do gabarytów fiata 126p). Na szczęście na terenie poszukiwań znalazła się inna pozostałość wojenna wstępnie odsłonięta przez właściciela terenu, a zarazem miłośnika militariów pana Krzysztofa Jawienia. Były to resztki transportera półgąsienicowego HALFTRACK produkcji amerykańskiej i na nich skupił się impet poszukiwań. Z ziemi wyjątkowo bagiennej, wydobyto zespół podwozia gąsienicowego i szereg drobnych elementów reduktora i dyferencjału.uploaded_img/podwozie.JPG
Poszukiwania kontynuowano 27 kwietnia 2007 roku celem, których była lokalizacja i wydobycie pozostałych fragmentów Halftracka. Dzięki wielkiemu zaangażowaniu wolontariuszy udało się z wykopu wydobyć wszystkie szczątki pojazdu. Okazało się, że pojazd był sukcesywnie demontowany przez okolicznych mieszkańców , co zaowocowało niewielką liczbą wydobytych części i nie pozwala na odtworzenie ostatnich chwil transportera. Do ciekawych elementów znalezionych w wykopie należy tabliczka znamionowa skrzyni biegów, kompletna głowica silnika (z wkręconymi świecami!), części podwozia, reduktora, wał napędowy kompletny itp. Całą akcję uważam za udaną, choć nadzieje były większe. Z jednej zagadki dotyczącej Vickersa urodziła się druga dotycząca Halftracka. Pojazdy te dostarczano z Ameryki w ramach umowy „Lend - Lease” wojskom wszystkich sił sojuszniczych. Czy był to pojazd zdobyty przez Niemców i przez nich wykorzystywany, czy będący na wyposażeniu 38 sowieckiej armii 4 Frontu Ukraińskiego wyzwalającej południową stronę powiatu bocheńskiego w styczniu 1945 roku? Za pierwszą teorią przemawiają następujące fakty: zachowany na częściach podwozia lakier w kolorze szarym tzw. ”panzergrau” (Halftrack w wydaniu sowieckim był zielony) i łuski karabinowe Mauser znalezione w wykopie używane przez Niemców (sowieci używali naboi karabinowych typu Mosin).Tajemnicą jest też sposób, w jaki pojazd został unieruchomiony. Na elementach podwozia widać ślady po eksplozji ładunku wybuchowego. Czyżby transporter utknął w bagnie, a następnie został przez załogę wysadzony?
uploaded_img/koło.JPG

Własności terenowe Halftracka nie były rewelacyjne, lecz w sytuacji ekstremalnej pojazd ratowała wyciągarka linowa zamontowana z przodu pojazdu i mocne drzewo, których w Dołuszycach nie brakowało. Następnym zagadkowym przedmiotem z wykopu jest ogon niekierowanej rakiety z świetnie zachowaną dyszą wylotową i pogiętymi, ale kompletnymi statecznikami, być może przeciwpancernego niemieckiego „Panzerschrecka”. Czy pocisk rakietowy został wystrzelony z ukrycia przez przeciwnika żołnierzy jadących pojazdem, czy został podłożony pod podwozie celem wzmocnienia siły wybuchu ładunku unieszkodliwiającego pojazd, tego też nie wiemy. Wszystko to wymaga dalszych wyjaśnień i poszukiwań. Vickers, tankietka, Halftrack to niemi świadkowie wydarzeń jakie toczyły się prawie 70 lat temu na naszej ziemi, dlatego sądzę, że powinniśmy nadal szukać resztek pojazdów, aby uratować „kawałek” historii której nie powinniśmy się wstydzić.


uploaded_img/zbiorowe.JPG

Pożegnalne zdjęcie eksploratorów

Literatura:
-Nowa Technika Wojskowa –numery z roku 1999
-Antoni Nawrocki – 2 Batalion Pancerny (Żurawica 1935-1939)
-Wojskowy Przegląd Historyczny – 2/1959
-Janusz Magnuski – Wozy bojowe LWP
-relacje L. Ferensteina, F. Skibińskiego, S. Maczka
-fotografie autora, zdjęcie vickersa - internet.

P.S. Artykuł ten został napisany w czerwcu 2008 roku, a w międzyczasie grupa poszukiwaczy odnalazła w Leszczynie pozostałości po Vickersie w postaci blach pancernych z kadłuba czołgu. Blachy te były eksponowane na wystawie „Wiśnicki alkazar 1939” w wiśnickim „plastyku”. Wyjaśniła się też tajemnica grobu podchorążego Łukasiewicza(tak głosi napis na grobie) z Trzciany .W rzeczywistości na cmentarzu parafialnym w tej miejscowości jest pochowany podporucznik Michał Łukaszewicz (!) dowódca plutonu 121 Kompani czołgów lekkich Vickers, który był jednocześnie dowódcą zniszczonego czołgu . Cześć Jego pamięci!