Kpr. Franciszek Dubiel

Piloci polskiego lotnictwa obserwacyjnego i łącznikowego zasłużyli na miano „cichych bohaterów września 1939 r.” Jednym z pilotów latających na przestarzałych maszynach w obliczu przygniatającej przewagi Luftwaffe był Franciszek Dubiel spoczywający na Bocheńskim cmentarzu przy ul. Orackiej.



Kapral podchorąży Franciszek Dubiel



uploaded_img/dub1.jpg

Franciszek Dubiel według dokumentacji, jaka pozostała w Bochni był lotnikiem z 6 pułku lotniczego Lwów zmarłym w bocheńskim szpitalu. Zachowała się też informacja o dacie i miejscu urodzenia -1916 rok, Frampol koło Biłgoraja. Wobec braku jakiejkolwiek innej informacji dotyczącej zmarłego umieściłem zapytanie dotyczące Franka na forum internetowym Gminy Frampol. Po pół roku oczekiwania dostałem maila od pana Sławomira Wąska, który napisał: „Niestety wiedza o przodkach, także bohaterach, umiera albo razem z nimi, albo z ich najbliższymi. Zatem, każdego czeka kiedyś zapomnienie. Osoba, o którą Pan pyta to brat mojej ś.p. babci.” Siła internetu jest doprawdy imponująca! Niestety pamiątek po Franku było niewiele: dwie fotografie, wiadomość, że był słuchaczem Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie i został zestrzelony przez swoich we wrześniu 1939 roku.
uploaded_img/dub2.jpgFranek z bratem księdzem
Najważniejszą była informacja o Dęblinie, ponieważ zachowały się wywiezione do Londynu wykazy słuchaczy „Szkoły orląt”. W 1935 r. w Szkole Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie wprowadzono 3- letni system szkolenia, na drugim i trzecim roku szkolono osobno pilotów (60% uczniów) i osobno obserwatorów. W latach poprzedzających wybuch wojny Dęblin stał się jednym z największych i najlepszych ośrodków szkolenia lotniczego w Europie. Franciszek rozpoczął szkolenie w 1937 roku (wg. wykazów słuchaczy), które powinno zakończyć się w 1940 roku promocją na stopień oficerski. Jednakże jak podają źródła został zwolniony ze szkoły na podstawie rozkazu nr 210/38. Nie było to karne zwolnienie, lecz raczej z powodu nie zdanego egzaminu lub choroby. W czasie mobilizacji został przydzielony do grupy liniowej jako pełnoprawny pilot w stopniu kaprala podchorążego. W sierpniu 1939 roku znalazł się we Lwowie na lotnisku Skniłów z przydziałem do 6 pułku lotniczego. Tu niestety kończą się fakty dotyczące losów Franciszka a zaczynają się moje przypuszczenia. 6 Pułk lotniczy w sierpniu 1939 r. został przeformowany w Bazę Lotniczą nr 6, eskadry myśliwskie(161 i 162) oraz eskadry obserwacyjne (63 i 66) podporządkowane zostały dowódcy lotnictwa Armii „Łódź”, a 64 i 65 eskadra bombowa podporządkowane zostały dowódcy Brygady Bombowej. Utworzono też nowe pododdziały lotnicze: pluton łącznikowy nr 11 i nr 12(przydzielone Armii „Modlin”). Prześledziłem szlaki bojowe tych eskadr, żadna nie działała w rejonie Bochni! Zainteresowała mnie natomiast wzmianka w książce Jerzego Pawlaka „Polskie eskadry w wojnie obronnej 1939” dotycząca 26 Eskadry Obserwacyjnej, autor opisując działania eskadry podaje: „4.IX.1939 – Pobiednik koło Mogiły por. Król z kpr. Talagą wykonali zadanie dla D-cy Armii „Kraków”. W tym dniu otrzymano z Bazy nr 6 jeden samolot R-XIIID wraz z załogą. Po południu nastąpiła zmiana lotniska do m. Kszczonów koło Nowego Korczyna”
Jest prawdopodobne, że tym samolotem przyleciał ze Lwowa Franciszek Dubiel i podczas przebazowania został zestrzelony omyłkowo przez swoich. Rannego przewieziono do bocheńskiego szpitala, w którym zmarł 6 września 1939 roku.
uploaded_img/dub3.jpg
Samolot R-XIIID Lublin wyprodukowany przez LWS w Lublinie był w 1939 roku zupełnie przestarzały. Przez pilotów nazywany był „pasikonikiem”. Był rozwinięciem typu R-XIV, a jego numer „trzynasty”- uważany za pechowy, został nadany przez konstruktora inż. Jerzego Rudlickiego celowo. Prototypowy egzemplarz oblatywał płk pil. Jerzy Kossowski, wykonując na nim wiązankę intensywnej akrobacji, stwierdził w pewnej chwili, że nastąpiło ścięcie sworznia mocującego drążek sterowy. Nie mogąc dalej sterować samolotem, pilot na wysokości 700 m wyskoczył ze spadochronem. Samolot zaś, zamiast roztrzaskać się o ziemię, wykonał jeszcze zwitkę korkociągu... i... gładko wylądował na łące, nie doznając niemal żadnych uszkodzeń. Po tym niesłychanym wydarzeniu, świadczącym jednak o znakomitych własnościach maszyny konstruktor nie bał się „trzynastki”. „Pasikonik” posiadał małą prędkość maksymalną(185 km/h), słaby silnik(220KM), słabe uzbrojenie(1 k-m na obrotnicy) co powodowało, że stawał się łatwym łupem dla wroga. 26 Eskadra straciła wszystkie samoloty (18 września spalono ostatnie 3 „Lubliny” i „Czaplę”) i przekroczyła granicę polsko – rumuńską 20 września 1939 roku. Eskadry obserwacyjne wykonały ponad 470 zadań rozpoznawczych i ok. 107 lotów łącznościowych, często postrzelane, na resztkach paliwa, z ranną załogą wracały na swoje polowe lotniska, aby dostarczyć informacje o nieprzyjacielu i ponownie lecieć – gdyż załóg i samolotów było mało... Niestety naszemu bohaterowi zabrakło szczęścia.

Zwracam się z uprzejmą prośbą do czytelników, ktokolwiek by coś wiedział na temat rozbitego samolotu we wrześniu 1939 roku proszę o kontakt.

Źródła:
J. Pawlak –Polskie eskadry w Wojnie Obronnej 1939
Jerzy B. Cynk – Siły lotnicze Polski i Niemiec Wrzesień 1939
TbiU nr 65 – Samolot towarzyszący Lublin R-XIII
Materiały i zdjęcia z archiwum rodziny.