70-ta Rocznica katastrofy lotniczej B-24J Liberatora w Nieszkowicach Wielkich
70 lat temu w nocy z 14 na 15 sierpnia 1944 r. wojenne szczęście załogi kpt. Pilota Zbigniewa Szostaka zakończyło się tragiczną katastrofą w podbocheńskich Nieszkowicach Wielkich. Ogromny wysiłek wojenny jaki od momentu wybuchu Powstania warszawskiego ponosiła ta załoga , a to był ich szósty lot z pomocą dla powstańców, nagle przekreślił atak niemieckiego nocnego myśliwca z eskadry NJG 100. W wyniku eksplozji paliwa , ich B-24J Liberator o numerach KG890 rozpadł się na części na pewnej wysokości nad Nieszkowicami Wielkimi . Śmierć poniosło siedmiu lotników , bardzo doświadczonych specjalistów, nagradzanych wielokrotnie Krzyżami Walecznych, a przy tym bardzo młodych. Najmłodszy z nich , bombardier miał 21 lat, najstarszy nawigator 34 lata.
W czwartek, pod krzyżem upamiętniającym to zdarzenie odbyła się uroczystość zorganizowana przez Urząd Gminy Bochnia. Niestety na początek deszcz miał najwięcej do powiedzenia i msza św. odprawiona przez proboszcza z Pogwizdowa miała za cel poboczny poprawę pogody, co się księdzu udało !
Mimo deszczu publiczność, poczty sztandarowe i orkiestra z Baczkowa dopisała. Niezmiernie ucieszyła mnie spora, jak na warunki Nieszkowic, Kompania Honorowa z 16 Batalionu powietrznodesantowego z Krakowa.
Filmik z uroczystości:
Nieszkowice Wlk. - 2014
Po części oficjalnej, pogoda na tyle ustabilizowała się, że zaczęła się część lotnicza. Aeroklubowa Cessna 152 przeleciała dość wysoko, zrzucając wiązankę kwiatów od lotniczej braci. Następnie wystąpił ze swoim pokazem:
Flying Dragons Regatta Team z Małopolskiego Klubu Paralotniowego.
Naprawdę oglądałem wiele lotniczych pokazów, ale ten mnie zachwycił. Ponure, deszczowe chmury stanowiły tło pokazu, a na pierwszym planie kolorowe paralotnie ze smugaczami, latające w formacji, ładne rozejścia, spójny program, niskie przeloty i jeszcze jedno, a mianowicie "okoliczności przyrody" czyli piękno krajobrazu Nieszkowic Wielkich złożyło się na świetny występ krakowskich paralotniarzy.
Na koniec już tak naprawdę o zmierzchu bocheńscy modelarze pod dowództwem Grzegorza Daty rozpoczęli swoje Airshow. Były akrobacje modeli napędzanych silnikami elektrycznymi , spalinowymi i modne ostatnio drony.
Okrągła rocznica, tak bezpośrednio związana z Historią Polski, mimo że przypominająca kolejne smutne wydarzenie została według mnie należycie uczczona. Choć zauważało się na miejscu obecność wielu ludzi, którzy z racji pełnionych obowiązków, byli tam z obowiązku, a nie z potrzeby serca to jednak przeważali Ci, którzy przyszli tam dobrowolnie i przyprowadzili ze sobą swoje dzieci i wnuki, które uwierzcie Mi naprawdę się nie nudziły!